O informatyce, po swojemu, inaczej

Długopisy w górę! – Wstęp do programowania

Wraz ze wschodem słońca poczuj, że trzeba zacząć działać

Tak, w końcu znowu napiszę coś o tym jak fajnie jest być studentem i zmotywuję was do dalszej nauki, a przynajmniej do tego, aby się zebrać w sobie i ćwiczyć dużo w domu – dużo w tym kontekście

tyle, aby Ci wystarczyło, a nawał materiału nie zaczął Cię przytłaczać z dnia na dzień

Także,  dawno temu, bo aż w październiku pisałem o tym, aby się ukłonić w stronę w stronę programowania. Głównie mówiłem o tym, że trzeba dużo pokory przy pierwszych kontakcie z wykładowcą, postarać się go wyczuć.

Co zmieniło się przez cały semestr?

W zasadzie, krótko rzecz ujmując o czym już mówił nam od pierwszych zajęć. Dokładne zapoznanie się z pierwszym tomem „Symfonii C++” autorstwa Jerzego Grębosza i wyciągnięcie poprawnych wniosków oraz zastosowanie nabytej wiedzy w praktyce da nam, studentom pierwszego roku informatyki sukces, a przynajmniej zaliczymy wszystkie egzaminy/testy/kolokwia/sesje, czy Bóg wie jak to się nazywa wszystko – ogólnie przedmiot będzie zaliczony.
Kiedy zwróciłem uwagę na to, że dużo osób działających w informatyce mówi, że na dzień dzisiejszy Symfonia stała się archaiczna trochę, ze względu na nowe standardy otrzymałem mniej więcej postaram się zacytować odpowiedź

Tak, ale mimo wszystko to w jaki sposób pisze i omawia podstawy jest sens i opłaca się z nim zapoznać. Ponieważ lektura jest dobra dla laików jak i tych, którzy już coś nie coś się z tym językiem spotkali, używali.

Nie miałem wyjścia jak przyznać mu rację. Osobiście już dawno się dozbroiłem w pełen zestaw autorstwa pana Grębosza, czyli Symfonia + Pasja jednak ze względu na to, iż dawniej po prostu zależało mi tylko na tym, aby zrobić to szybko i skutecznie ograniczyłem swoją lekturę do pierwszego i drugiego tomu Symfonii przy czym już drugi tom czytałem tak tylko wybiórczo, bo po prostu jakoś nie miałem motywacji.

23 stycznia…

 tego roku mam właśnie test teoretyczny z tego co wyniosłem przez te wszystkie ćwiczenia na których byłem i niejednokrotnie zdarzało mi się przymknąć oczy i zdrzemnąć…
a może to na zajęciach z oprogramowania użytkowego?

Czuję, że będę musiał jeszcze raz na spokojnie przestudiować pierwszy tom, tak chociażby dla poprawy pewności siebie na teście/kolokwium/egzaminie/sesji.
No i właśnie tutaj kolejna rada ode mnie- jeżeli masz już notatki to przeczytaj je sobie w spokoju, a w zasadzie dla spokoju – nie będziesz miał z perspektywy czasu wyrzutów sumienia, że nic nie zrobiłeś w tej sprawie.

Jeżeli faktycznie zaliczę te pozostałe przedmioty pokuszę się o to, aby podzielić się z wami moimi sposobami odnośnie nauki, bo znajomi wiedzą doskonale, że nie zawsze mam wenę na nią, a mimo to ląduję jak kot na cztery łapy. Inaczej po co dzielić się czymś co nie działa?