O informatyce, po swojemu, inaczej

Stawiamy komputer na nogi

Miałem już wczoraj coś nie coś napisać ale po prostu pogoda w mieście tak mnie dobiła i ten spadek ciśnienia. Po prostu nie miałem weny. Dzisiaj postaram się to szybko nadrobić. Opowiem Ci mniej więcej co się działo przez ostatnie trzy dni, a wydarzyło się sporo.

Tak jak to już wspomniałem wcześniej wszystko zaczęło się od dziwnego dźwięku wydawanego z komputera. Kiedy już go zabrałem do siebie na „warsztat” wsłuchiwałem się dalej, a mimo przepinania portów i innych kabli komputer nadal nie widział dysku. Okazało się szybko, że dysk jest uszkodzony mechanicznie.
Po długim szperaniu w Google znalazłem przyczynę problemu i mogłem ją wręcz nazwać profesjonalnie, co niejako siało zamęt w uszach starszych użytkowników komputera, a młodszych wciągało samo zagadnienie- młodszych mam tu na myśli około trzydziestki.
Samego powodu uszkodzenia ciężko zlokalizować. Sam dysk okazało się, że miał lekko 11 lat. Dlatego i tak podziw, że wypracował się tylko w ten sposób.
W tym momencie możesz się ekscytować trwałością zapisów danych.
Wracając do tematu nastąpiło takie zjawisko jak dekalibracja głowicy. Nie chcę za specjalnie się zagłębiać w to w tym wpisie – bardzo fajnie pokazana jest praca dysku na stronie MaxData link masz tutaj – jest tu ładnie opisane co dokładnie stało się dyskowi, o którym tutaj Ci piszę.
Sam dysk nie został jeszcze oficjalnie oddany do kasacji ale ja juz musiałem kupić drugi – zdjęcia na FaceBook’u. Sam montaż i instalacja to klasyczna katorga wystawienia Twojej cierpliwości na próbę, przy formatowaniu 500 Gb, instalacji Windows’a XP i pozostałych programów biurowych.
Najgorszym i zarazem najciekawszym doświadczeniem było odzyskiwanie poczty z uśmierocnego programu. Chodzi mi tu o pliki z rozszerzeniem dbx, których sam ( o dziwo ) Outlook Express nie mógł odczytać.
Pierwsza próba to po prostu translacja z jednego do drugiego, nowszego poprzez windows live mail. Niestety zakończyła się fiaskiem. Na szczęście znalazłem – i w sumie nie wiem, czemu od razu na to nie wpadłem – najzwyklejszy program do konwertowania plików dbx. Program w wersji demo pozwalał na odczytanie treści listu i zobaczenie, jakie załączniku są w nich zawarte. Niestety, aby zrobić coś więcej z tymi wiadomościami potrzeba wykupić pełną wersji, która w sumie dla firmy byłaby jednorazowym i nie wiem do końca, czy opłacalnym wydatkiem – tak, wciąż nie rozumiem tej dziwnej potrzeby archiwizacji całej poczty.
Chciał nie chciał wszyscy są teraz zadowoleni, a ja z dumą, że udało mi się podpiąć komputer do sieci wewnętrznej firmy – no wiem teraz, że to nic trudnego ale jak wszystko, tak i to po zrobieniu pierwszy raz daje wielką satysfakcję, gdy robisz to bez niczyjej pomocy – i dodałem drukarkę sam właściciel starego-nowego komputera był dzisiaj bardzo zadowolony, gdy zdawałem mu jego sprzęt.

Linki, które oby Ci się nie przydały:
konwerter dbx do pst