Tyle się działo ostatnio, że nie miałem nawet czasu coś nie coś napisać. Skusiłem się teraz na podsumowanie w zasadzie z ostatnich 4-5 dni. No i przede wszystkim rozwiązanie znikającej poczty, która chciała mi spędzić sen z powiek. Wróci też dzisiaj długo już nie poruszany temat studiów, za którym wszyscy tęsknili za nim – zawsze to jakieś informacje dodatkowe o konkretnej placówce.
Nie zwlekając dłużej zapraszam do dalszej lektury.
Z ostatniej chwili…
W zasadzie od wczoraj próbuję odzyskać zaginiony licencjat mojej dziewczyny. Wciąż pluję sobie w brodę, że nie przewidziałem, że może ona coś takiego nawywijać jak nadpisanie pliku. Dotąd sama nie wie jak to się stało i jakich kombinacji klawiszy użyła.
Rada dla wszystkich pracujących z wordem na wartościowych dokumentach. Używajcie autoarchiwizacji, a w przypadku nieprzewidzianych wpadek z dokumentem – usunięcie itp. Nie zamykajcie aplikacji krzyżykiem, tylko zawieszajcie ją poprzez przerwanie procesu w menadżerze zadań. Wtedy są większe szanse, że program sam się dopomni o przywrócenie kopii zapasowej.
Kiedy sprawa dobiegnie końca podrzucę wam pełen schemat przydatnych miejsc do szukania utraconych dokumentów oraz program, którego w ostateczności możecie użyć.
No, a co tam w tej szkole? Szybko opowiadaj!
W zasadzie koniec z elektrotechniką i elektroniką. Uff… jeszcze tylko zaliczenia związane nie z samym zaliczeniem pozytywnym przedmiotu, bo tu już mam za sobą ale po prostu dla siebie samego podciągnięcie się z teorii, czy tam praktyki na mocne 4. Teraz odnośnie studiów ciekawostka, którą usłyszałem niedawno, bo w zasadzie w niedzielę.
Niektórzy uważają, że sama frekwencja wystarczy, aby zaliczyć przedmiot. O ile jest się faktycznie ciałem i duchem to tak. Wtedy na 3 można pisać wszystko bezstresowo, nikt nikomu raczej w tej placówce pod tym kątem życia nie utrudnia. Chociaż widziałem orłów, którzy mieli warunki spowodowane po prostu brakiem frekwencji.
Teraz ta ciekawostka.
Nasz profesor ogólnie rzecz biorąc od obwodów jest także promotorem prac dyplomowych. Nie każdy sobie zdaję z tego sprawę, bo i niby skąd ma to wiedzieć, skoro broniłby pracę dyplomową za około 8 lat, że do oceny końcowej pracy dyplomowej brany jest pod uwagę też taki element jak średnia ocen z całego okresu nauki w szkole wyższej. Co za tym idzie, jeżeli ktoś nie miał 4 średnio podczas I,II,III roku licencjata i dwóch lat magisterki o 5 może zapomnieć z pracy dyplomowej, choćby ją obronił na 5 i miał recenzję na 5. Niestety takie realia, chyba, że coś się zmieni w tej sprawię, chociaż nie sądzę, nie zapowiada się na to.
Spokojnie – nie dedykuj drogi czytelniku zbyt pochopnie, wcale mnie nie ciągnie, żeby robić doktora. Piszę to głównie dla tych, którzy faktycznie szukają większego sensu w edukacji tak długiej, niż po prostu otrzymanie kilku dodatkowych skrótów przed nazwiskiem.
No i sprawa związana z moją pracą… te, niewdzięczne – outlook’i.
Znikające maile zaobserwowali użytkownicy komputera w sekretariacie od ponad miesiąca. Co ciekawe poprzedni informatyk nie interesował się tym, a po za tym w zasadzie aż dziw bierze, że dopiero po miesiącu to zobaczyli – dlaczego?
Otóż poprzedni informatyk – którego to chciałem z tego miejsca pozdrowić – ustawił pocieszną opcję autoarchiwizacji połączonej z usuwaniem starych wiadomości, aby jak to już wspomniał anonimowy czytelnik nie przekroczyć tych 2GB, które to przerasta outlook’a. Także sprawa ta w zasadzie już dnia następnego znalazła swoje rozwiązanie. Oczywiście dziękuję bardzo za cenną radę odnośnie NOD’a. Swoją drogą ESET to chyba na dzień dzisiejszy najpopularniejsze oprogramowanie antywirusowe tutaj, chociaż nie wiem jak stoi teraz kaspersky.
Podsumowując dużo się działo i dzieje się nadal…
Chciałem też podziękować tym, którzy czytają i udzielają się czynnie w komentarzach. Korzyści z nich płynące są obopólne, a ja na wszystkie ( o ile można cokolwiek odpowiedzieć na nie sensownego ) staram się odpowiadać. Na 100% wszystkie czytam i cieszę się, że ze mną jesteście.